sobota, 21 września 2013

SUNNY ISLAND

 
Mój wyjazd na słoneczną wyspę Rodos był bardzo spontaniczną decyzją, wybrałam wycieczkę last minute i choć był to mój drugi raz w Grecji to do końca nie wiedziałam czego powinnam była się spodziewać po tym miejscu. Jestem osobą która zazwyczaj dokładnie planuje całą podróż, w internecie szukam ciekawych miejsc do zobaczenia, czytam opnie na temat danego miejsca oraz mam wszystko w nienagannym porządku. Tak nie było tym razem, pierwszy raz mi się coś takiego zdarzyło i muszę przyznać, że planowanie wszystkiego wcale nie jest takie dobre. Jasne, potrzebny jest jakiś porządek ale z drugiej strony to mają być WAKACJE, na nich robi się to na co ma się ochotę tyle czasu ile się chce, bez stresu, że za godzinę muszę wyjść czy coś zrobić.

Wrzesień w 100% sprzyja wszelkim wyjazdom, jest przede wszystkim taniej oraz nie ma dzikich tłumów, które niesamowicie mnie stresują. Dlaczego Rodos? Bo taką ofertę znalazłam w raz z moją koleżanką oraz pomyślałam, że warto zobaczyć wyspę słynącą z tego, iż słońce tam świeci przez około 300 dni w roku. I muszę przyznać, że gdy tam przebywałam tak było, jednym minusem a może i plusem były silne wiatry (dla mnie były plusem gdyż nie lubię smażyć się na słońcu przez choćby godzinę, preferuje cienie lub choćby chłodny wiatr podczas upału).   


(Piękna roślina, byłam i nadal jestem nią zachwycona, gdy zacznę studia dowiem się co to jest z gatunek.)


Jedynie dwa razy zaszczyciłam plażę swoją obecnością, było to spowodowane tym, że nie lubię po wyjściu z wody być cała w soli. Jak dla mnie nie było tam co robić oprócz opalania się, którego powinnam unikać z powodu mojego jasnego koloru skóry (już poruszałam ten temat na blogu). Piasek na plaży było całkiem inny od tego jaki możemy spotkać nad naszym polskim morzem, przede wszystkim był bardzo brudzący, było to czymś w rodzaju mini kamyczków. Bardzo podobało mi się to, że woda w morzu była ciepła, aż nie chciało się z niej wychodzić. 



FISH SPA, w miasteczku Faliraki, na głównej ulicy było mnóstwo takich miejsc. Jak już może pisałam, boję się wkładać stopy do wody w której są ryby (nie wiem dlaczego ale tak już mam). Nie wiem jakim sposobem znalazłam się na fotelu ze stopami w akwarium pełnym mini rybek. Na początku było to dość dziwne uczucie zaś po kilku minutach przemieniało się w całkiem przyjemne, zaś widok chmary rybek płynących co sił do moich stóp był niezapomniany.



Bardzo fajnie urządzony bar lecz niesamowicie pusty, myślę że było to spowodowane zakończeniem sezonu turystycznego w Faliraki.





W Grecji jak i we Włoszech wszyscy jeżdżą na skuterach, lepszych, gorszych nie ważne, oby miały dwa koła i jeździły. Nie wykazałam się niestety aż tak dużą odwagą aby wypożyczyć takowy gdyż warunki na drogach były jak dla mnie przerażające i często ekstremalne (wszyscy tu kierują jak "wariaty", nie chciałam stracić życia w tak młodym wieku). Nigdy nie jeździłam na skuterze (za to jeździłam na motorze czego się nie boje w porównaniu do jazdy na skuterze, wiem to jest dziwne). Jedynym pojazdem jaki mogłabym wypożyczyć jest quad który jest dla ogromnie wygodny i przyjemny.



(BASEN, mogłabym nad nim przebywać godzinami.)


Nie mieszkałyśmy w pięciu gwiazdkowym, ekskluzywnym hotelu oferującym spa oraz wiele innych atrakcji oby tylko goście nie zapuszczali się nigdzie poza teren hotelu. Nasza baza noclegowa była o wiele skromniejszym miejscem. Mi jako osobie która jest czasem dość wybredna (staram się pozbyć tego) ten hotel bardzo pasował, ponieważ było cicho, spokojnie oraz kameralnie (z tego co wiem jest to rodzinny interes). Wszystkie te cechy umożliwiały poznanie nowych ludzi na terenie hotelu (co zresztą poczyniłyśmy) oraz chęć zwiedzenia terenu poza nim. Naszym pierwszym przystankiem był oczywiście Water Park (podobno największy w całej Grecji), Rodos oraz Lindos. 



(ph. by myself & Kasia Sobiczewska)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz