poniedziałek, 19 sierpnia 2013

MORNING AT THE SEASIDE


Podczas mojego pobytu nad morzem (gdy słońce zaszczyciło naszą nadmorską miejscowość) bardzo ciężko było znaleźć choć mały skrawek miejsca na ręcznik przy samym morzu. Nas czyli całą moją rodzinę bliższą i dalszą było troszkę więcej a na pewno nie zmieścilibyśmy się wszyscy razem na jednym ręczniku. Z tego powodu jednego (chyba ostatniego) dnia wybrałam się rano wraz z moją kuzynką nad morze aby rozbić Nasz parawan, nie jeden ale trzy. Swoją drogą uważam że ktoś naprawdę mądry wymyślił coś takiego jak parawan. Ma on wiele plusów choć ma także i jeden minus, gdy wiele osób rozbije swoje parawany nad brzegiem morza wielokrotnie nie pozostawiają miejsca między sobą aby inni którzy ''leżą" troszkę dalej od brzegu mogli dojść do wody (mam nadzieje, że wiecie o co mi chodzi). Parawan rozbity, czas na zdjęcia. Lubię plaże rano, jest na niej niewiele osób i bez jakiegokolwiek skrepowania mogę próbować pozować do mojego fotografa którym w tym momencie była Ada, szybko załapała o co mniej więcej mi chodzi i teraz możecie oglądać wyniki naszej pracy. 








(ph. Ada Kamińska / wearing h&m shorts, h&m T-shirt, sunglases butik, mango bag, ralph lauren sandals)

czwartek, 15 sierpnia 2013

LET'S GO TO THE SEA


Na początku sierpnia wybrałam się wraz z moja rodziną nad morze, sama do końca nie wiem dlaczego to uczyniłam gdyż nie przepadam za naszym Bałtykiem między innymi dlatego iż nie lubię zimnej wody, brudnego piasku pełnego wypalonych papierosów lub jakichś niedojedzonych kolb kukurydzy oraz ogromnego tłoku na plaży. Tym razem było trochę inaczej żeby nie powiedzieć lepiej, było ciepło przez dwa dni w ciągu mojego pięciodniowego pobytu, wybrałam się nawet na poranne bieganie wzdłuż plaży wraz z moją kuzynką/fotografem podczas wyjazdu.  Władysławowo jak dla mnie nie ma wielu atrakcji, jest tam wszystko to co jest w Warszawie (quady, bary,  parki linowe, lody, gofry) z małym wyjątkiem we Władysławowie jest MORZE. Musze się przyznać iż po powrocie miałam ogromna ochotę tam wrócić aby posiedzieć trochę na plaży i popatrzeć na zachód słońca. 






Mój młodszy brat widoczny na zdjęciu poniżej wywalczył od mamy kupno tej czapki, całe Władysławowo w niej chodziło, miał ją każdy mały i duży. Było to czymś w rodzaju wakacyjnej, okolicznej mody na ten rodzaj nakrycia głowy 



Kukurydza gotowana była moją obowiązkową przekąską na plaży, tak samo jak lody wieczorną porą (najlepsze były ten na rogu al.Stefana Żeromskiego i ul.Sportowej). 




(ph. by myself & Ada Kamińska)