piątek, 6 września 2013

WELCOME CRACOW


Jak już może zauważyliście lub nie, wcześniej pisałam, że w te wakacje bardzo chciałabym zwiedzić jakieś polskie miasto, dzięki mojej koleżance wybrałam się do Krakowa. Głównym naszym celem był koncert Florence na Coke Live Music Festival  lecz to nie przeszkodziło na w tym aby choć w minimalnym stopniu zwiedzić to piękne miasto.  


W Krakowie byłam już kiedyś z rodzicami, nie zwracałam wtedy zbytnio uwagi na zabytki, ludzi oraz restauracje do których obecnie uwielbiam chodzić. Tym razem skupiłam się na tym wszystkim i muszę powiedzieć, że Kraków bardzo mi się podoba, aż żałuje że tam nie będę studiować. Irytujące są dla mnie jedynie latające nad głowami turystów gołębie (mam nadzieję, że nie muszę tłumaczyć dlaczego).




(Boscaiola ul.Szewska 10, Kraków)

BOSCAIOLA to restauracja która polecę każdemu miłośnikowi włoskiej kuchni. Pewnie pomyślicie: "hm... włoska kuchnia w Krakowie, coś tu nie tak". A otóż to TAK, świetna restauracja, przepyszne dania i miła obsługa a lokal przepiękny. Co prawda nie byłam w wielu restauracjach więc nie powinnam się wypowiadać ale ta była najlepszą ze wszystkich do których w jakże krótkim mym życiu uczęszczałam. W Boscaioli zamówiłam niestety tylko jedno danie, krem pomidorowo - paprykowy z mozzarellą i pesto (było to tak sycące, że nie byłam w stanie "zmieścić" innych oferowanych które szczerze chciałam spróbować aby sprawdzić czy nie jest to restauracja słynąca z tylko jednego wyśmienitego dania), moje towarzyszki zamówiły inne potrawy na bazie makaronu które były równie dobre. Następnego dnia po niedzielnym odwiedzeniu Kościoła Mariackiego (podczas Mszy Świętej nie było możliwości robienia zdjęć i generalnie jest tam ogólny zakaz fotografowania świątyni). 




(W Boscaioli nawet toalety były pięknie urządzone.) 



W tym roku rzuciło mi się w oczy bardzo dużo lodziarni oferujących lody nakładane na sposób "włoski". Nie są to standardowe polskie gałki czyt. małe i drogie w stosunku do swojej wielkości lecz już takie większe oraz przede wszystkim lepsze, choć do włoskich gelato im jeszcze troszkę brakuje.   



Czymże  byłby pobyt w Krakowie bez zobaczenia zamku na Wawelu. Owszem wybrałyśmy się tam, zobaczyłyśmy dziedziniec zamku i na tym tak naprawdę nasze zwiedzanie się zakończyło. Bardzo nie lubię tłumów (po koncercie Florence jeszcze bardziej) więc to było głównym powodem dlaczego nie zdecydowałam się zobaczyć tego co oferuje mi to piękne miejsce. Jako przyszły architekt krajobrazu muszę przyznać ze zieleń na terenie zamku maja rzeczywiście zadbaną, z bólem jestem zmuszona rzec, że wygląda to znacznie ciekawiej niż ogród Zamku Królewskiego w Warszawie.  






W Krakowie zauważyłam liczne powozy kursujące po rynku, które cieszą się dość dużą popularnością wśród turystów, ja osobiście nie skupiłam się na taki rodzaj rozrywki. Może kiedyś.  


Dzięki wyjazdowi do Krakowa zasmakowałam się w winie śliwkowym. Osobiście bardzo lubię ten rodzaj trunków, mogłabym jeździć po winnicach i smakować ich, do tego zajadałabym się licznymi gatunkami serów pleśniowych. 



Niestety nasz pobyt szybko dobiegł końca, nie zdążyłam odwiedzić wszystkich miejsc z listy ciekawych i wartych polecenia którą utworzyła Joanna Glogaza, autorka bloga STYLEDIGGER którego jestem wierną czytelniczką.  Mam nadzieję, że następnym razem a liczę, że niedługo nadrobię to wszystko.     


(ph. by myself & Ania Janczewska)

PS. W poniedziałek wyjeżdżam, na facebooku będziecie mogli śledzić moje poczynania na bieżąco (jeszcze nie mam instagrama) 
Follow my blog with Bloglovin

2 komentarze:

  1. Beautiful city.. I love the pictures.. but i dont understand the text.. :D

    OdpowiedzUsuń